Od Słów do Czynów - biwak, który wzmacnia polskość na emigracji
Listopadowy
biwak w Duxford pod Cambridge okazał się czymś znacznie więcej niż „kolejnym
wyjazdem harcerskim”. Przez kilka intensywnych dni ramię w ramię działali
harcerze z polonijnych drużyn ZHP w Wielkiej Brytanii oraz goście z 12-tej
Lubelskiej Drużyny Harcerzy „Bractwo” ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Wspólny program, prowadzony od rana
do wieczora po polsku, stał się prawdziwą szkołą języka, historii i
harcerskiego braterstwa – dokładnie tego, czego najbardziej potrzebuje dziś
polska młodzież na emigracji.
Współpraca
z drużyną z Polski – harcerska wymiana „bez granic”
Obecność drużyny z Lublina nie była dodatkiem do programu, ale jego
centralnym elementem. Harcerze z Polski przywieźli ze sobą nie tylko mundury i
sprawność w pionierce, lecz także zupełnie naturalny sposób bycia po polsku:
żarty, powiedzonka, piosenki, styl prowadzenia zbiórek.
Dla harcerzy wychowanych w Wielkiej Brytanii była to harcerska wymiana „na
żywo”:
• podpatrywali, jak wygląda praca harcerzy w
Polsce,
• porównywali
zwyczaje, obrzędy, tradycje,
• rozmawiali o szkole, wierze, planach na przyszłość – i o tym, jak to jest dorastać w dwóch różnych krajach.
Instruktorzy z obu stron mieli świadomość, że to wyjątkowa okazja do wymiany metodycznej. Druhowie z 12-ki prowadzili zajęcia z pionierki, musztry, współpracy w zastępie czy refleksji, a kadra z UK dzieliła się doświadczeniem pracy w środowisku polonijnym, gdzie każda zbiórka jest spotkaniem „dwóch światów”: polskiego domu i brytyjskiej szkoły. Wspólne planowanie gier, omawianie przebiegu dnia, szukanie rozwiązań wychowawczych – to wszystko budowało most nie tylko między Polską a Wielką Brytanią, ale też między różnymi tradycjami harcerstwa.
Język
polski – od „przedmiotu” do codziennego narzędzia
Jednym z głównych celów biwaku było wzmocnienie języka polskiego wśród
harcerzy polonijnych. Dlatego cały program – komendy, gry, ogłoszenia, gawędy –
był świadomie prowadzony po polsku.
Obecność rówieśników z Polski dała temu zupełnie nową dynamikę. Harcerz,
który na co dzień szuka słów po polsku, nagle staje obok kolegi z Lublina, dla
którego ten język jest naturalnym środowiskiem. Zamiast presji – rodzi
się motywacja:
• „Chcę umieć opowiedzieć tę historię po
polsku”,
• „Chcę pośmiać się z żartu, zanim ktoś mi
go przetłumaczy”,
• „Chcę zaśpiewać tę piosenkę, nie myląc
słów”.
W praktyce
oznaczało to, że język polski zszedł z poziomu „przedmiotu” w szkole do poziomu
narzędzia budującego relacje i tożsamość. Chłopcy poprawiali się nawzajem,
pytali o słówka, szukali polskich odpowiedników angielskich zwrotów. Dla
instruktorów był to jasny sygnał, że dobrze dobrane środowisko rówieśnicze
działa na język o wiele skuteczniej niż jakikolwiek słownik.
Historia, która ma twarze, miejsca i daty
Cały biwak został zaplanowany tak, by historia Polski nie pojawiała się
tylko w formie gawędy, ale była przeżywana w konkretnych miejscach.
• W Audley End House harcerze zobaczyli,
gdzie szkolili się Cichociemni – polscy komandosi. To tam uczyli się i
praktykowali używanie szyfrów, kodu Morse’a, pracy w zespole i działania w
ukryciu. Zajęcia terenowe i gra inspirowana treningiem Cichociemnych sprawiły,
że temat ten przestał być „bohaterską legendą”, a stał się rzeczywistością:
zimną ziemią pod butami, konkretną trasą patrolu, prawdziwą zadyszką po biegu.
• W Londynie harcerze odwiedzili Główną
Kwaterę Harcerzy, gdzie mogli spojrzeć na galerię przewodniczących ZHP – od
Andrzeja Małkowskiego po współczesność – i odkryć, że obecny przewodniczący
zaczynał… w ich własnej drużynie. To ważne wychowawcze przesłanie: z 26-tki też
można dojść bardzo daleko.
• W kościele św. Andrzeja Boboli na
Hammersmith, podczas Mszy z okazji
Narodowego
Święta Niepodległości, harcerze modlili się w intencji Ojczyzny razem z
londyńskimi środowiskami harcerskimi. Po liturgii odkrywali pamiątkowe tablice
poświęcone żołnierzom Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, Cichociemnym i
uczestnikom walk o niepodległość.
• W Instytucie
Polskim i Muzeum gen. Sikorskiego historia przybrała formę eksponatów, map,
mundurów i dokumentów. Dzięki specjalnie przygotowanej grze muzealnej harcerze
nie tylko „patrzyli”, ale też aktywnie szukali informacji, odszyfrowywali je i
nadawali Morsem, by na końcu otworzyć skrzynkę z pamiątkowymi polskimi
orzełkami.
Wszystko to
razem budowało świadomą więź z Polską:
z jej historią, bohaterami, symbolami.
Tożsamość
narodowa – konkret, nie slogan
Wielu harcerzy przyjechało na biwak z przekonaniem, że „są Polakami”, bo
mówią trochę po polsku, są polskimi harcerzami, jeżdżą do dziadków do Polski i
wiedzą, że 11 listopada to ważna data. W trakcie biwaku to ogólne
poczucie zaczęło się konkretyzować:
• poprzez postaci bohaterów, których
pseudonimy nosili,
• poprzez
miejsca, które odwiedzili,
• poprzez
modlitwę za Ojczyznę,
• poprzez służbę i świadome „reprezentowanie
Polski” w przestrzeni publicznej.
To właśnie w
takich momentach rodzi się wewnętrzna tożsamość: nie narzucona z zewnątrz, ale
osobiście przeżyta. Dla młodzieży polonijnej jest to szczególnie ważne – pomaga
im zrozumieć, że można być jednocześnie zanurzonym w brytyjskiej codzienności i
głęboko zakorzenionym w polskiej tradycji.
Braterstwo
połączone jednym węzłem polskości
Najpiękniejszym owocem tego biwaku jest jednak to, czego nie widać w planie
dnia: więzi. Wspólne budowanie huśtawki, nocna gra z pozoracją medyczną, zabawa
w „Czołg”, wspólne śpiewy przy ognisku i kominku (czy świeczysku, jako to
nazywali druhowie z Lublina), rozmowy do późna – wszystko to stworzyło
przestrzeń, w której słowo „braterstwo” przestało być harcerskim sloganem, a
stało się doświadczeniem.
Harcerze z Lublina odjechali z przekonaniem, że polskie drużyny w UK są
żywe, zaangażowane i pełne potencjału. Harcerze z Wielkiej Brytanii zyskali
pewność, że są częścią tej samej harcerskiej rodziny, co ich rówieśnicy znad
Wisły. Most między Lublinem a Sheffield, Carlisle, Doncaster, Cambridge i
Londynem został realnie umocniony – i mamy pewność, że nie jest to ostatnia
wspólna akcja.
Biwak w Duxford pokazał, że polonijne harcerstwo może być czymś dużo więcej
niż „utrzymywaniem tradycji”. Może być żywym, dynamicznym środowiskiem, w
którym młody człowiek uczy się kochać swoją Ojczyznę, rozwija język, poznaje
historię i doświadcza prawdziwego braterstwa – po prostu dojrzewa jako Polak i
jako harcerz.
Czuwaj!
Dofinansowano przez Instytut Rozwoju Języka Polskiego ze środków przekazanych przez Fundacja Wolność i Demokracja w ramach zadania „Minigranty - koncepcja wspierająca strategiczne kierunki działalności Instytutu Rozwoju Języka Polskiego na lata 2025-2030 ![]()
![]()
![]()








Komentarze