Przemyślenia o Przyrzeczeniu Harcerskim (i nie tylko)





Ostatnio miałam z kimś rozmowę, albo może tutaj to pisałam w jednym ze wcześniejszych wpisów, że Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie jest ponadczasowe i tak samo trafia do ‘obecnej’ młodzieży, jak i do młodzieży kiedyś. Może nie napisałam tego w takich samych słowach, ale mniej więcej taki był kontekst. Albo o to chodziło w rozmowie. W każdym razie, po kilku ostatnich wydarzeniach jakimi chcę się z Tobą, Druhno i Druhu podzielić, wcale nie jestem tego taka pewna.


Pomyślałam, że poruszę ten temat w trakcie omawiania metodyki harcerskiej, ale moje przykłady pochodzą z innych grup wiekowych. Bardzo bym chciała usłyszeć Twoje zdanie na ten temat. Połączyłam wszystkie ‘kropki’, które sprawiły że zaczęłam ponownie zastanawiać się nad tą sprawą kilka dni temu, ale pierwsze spotkanie z ‘tematem’ miałam znacznie wcześniej. 


W 2023 roku całym szczepem - jeszcze wtedy w Polsce - byliśmy na obozie. W moim środowisku była tradycja, że o ile w ciągu dnia każda z drużyn - grup metodycznych - trzyma się swojego programu, to wieczorem wszyscy spotykaliśmy się na wspólnym ognisku. Zuchy - też. Na koniec obozu druhny funkcyjne z gromady zuchowej chciały przeprowadzić Obietnicę Zucha razem z moim dawnym komendantem szczepu. Jednego wieczoru odbyło się wspaniałe, uroczyste ognisko. (Albo raczej kominek? Już niczego nie wiem, zuchmistrzowie i zuchmistrzynie niech mnie poprawiają.) Komendant szczepu - jeśli jesteście ze mną dłużej na tym blogu to wiecie już że był i zapewne dalej jest mistrzem gawęd - przeprowadził wspaniałą gawędę o byciu zuchem. Na koniec gawędy, razem z drużynową i przyboczną gromady zadał pytanie każdemu zuchowi którego druhny chciały dopuścić do Obietnicy Zucha, czy chce ją złożyć. Jeden zuch na ognisku wtedy, odpowiedział, że nie. 


Nie wyobrażasz sobie Druhno i Druhu, albo może sobie wyobrażasz, jakie zdziwienie zapanowało w całej naszej grupie. Wszystkie wymienione zuchy oprócz niego złożyły Obietnicę, a on siedział z boku i brał w tym udziału. Bardzo się tym zestresował. Na koniec ogniska obie druhny wzięły go na bok i z nim porozmawiały. Jego starszy brat - wtedy harcerz też bardzo się tym zmartwił. Koniec końców - w trakcie rozmowy powiedział, że chce złożyć Obietnicę Zucha i tego samego wieczoru został Zuchem. Na koniec dnia rozmawiałam o tym wydarzeniu z druhem komendantem. Gdy cała sytuacja się rozwiązała, druh - wtedy już na wesoło - przyznał, że pierwszy raz spotkał się z sytuacją z zuchem, który odmówił złożenia Obietnicy. Trudno oceniać, dlaczego wtedy tak powiedział, Na koniec wszyscy się bardzo cieszyli - łącznie z tym zuchem że nosił na piersi Znaczek Zucha jak jego koleżanki i koledzy z gromady, ale gdy sama sytuacja miała miejsce, wszyscy z kadry - byliśmy przejęci, zestresowani i zmieszani, co robić dalej. 


Kilka dni temu odbyła się pierwsza zbiórka wędrowniczek w Calgary w nowym roku harcerskim. W trakcie tej zbiórki odbył się obrzęd zaplanowany dla dwóch wędrowniczek, które rok temu dołączyły do naszej drużyny, które wcześniej nie należały do harcerstwa. Przez cały ostatni rok, obie wędrowniczki angażowały się i zachowywały tak, jakby znały harcerstwo i należały do Organizacji od skrzata. Obie aktywne, pozytywne, niesamowicie sympatyczne, nie ominęły żadnego biwaku, żadnej zbiórki, żadnej wycieczki. Zawsze punktualne, przygotowane, po roku należenia do drużyny mogę również z pełnym przekonaniem stwierdzić - świetne materiały na liderki i przyszłe instruktorki, kiedy przyjdzie na to czas. Razem z druhną szczepową, hufcową i drużynową uzgodniłyśmy, że to będzie dobry moment żeby przeprowadzić im obrzęd, i dopuścić obie wędrowniczki do złożenia Przyrzeczenia. Gdy rozpoczął się obrzęd i druhna hufcowa zapytała się po kolei każdej z nich - czy chcą przystąpić do złożenia Przyrzeczenia Harcerskiego - pierwszą odpowiedzią jednej z nich było, że nie. Po kilku sekundach ciszy - takiej samej, jaką doświadczyłam kilka lat wcześniej w Polsce - ta wędrowniczka przeprosiła i powiedziała, że tak, tak - chce złożyć Przyrzeczenie i zapewniała nas, że to jest jej decyzja. Później przyznała, że troszkę spanikowała i sama nie wiedziała, dlaczego powiedziała ‘nie’. Od kilku dni nosi krzyż harcerski na piersi i jestem z obu wędrowniczek ogromnie dumna, bo wiem jak bardzo się starały i jak pracowały przez cały miniony rok. Zapisała mi się jednak w głowie ta sytuacja i połączyła się ona od razu - z tym zuchem. 


Kilka godzin później rozmawiałam z mamą - o tym co wydarzyło się u każdej z nas przez ostatni tydzień i oczywiście - o nowinkach harcerskich w obu organizacjach. Gdy opowiedziałam jej pokrótce historię, jaką Tobie przed chwilą przedstawiłam, mama - druhna szczepowa mojego dawnego szczepu powiedziała, że na ostatniej zbiórce drużyny wędrowniczej drużynowa również chciała dopuścić jednego wędrownika do złożenia Przyrzeczenia. Dołączył do drużyny wędrowniczej ponad rok temu, chłopak bardzo pomocny, bardzo się udzielał, pracował nad swoją próbą. Gdy padło pytanie, czy chce złożyć Przyrzeczenie Harcerskie, odpowiedział, że nie, ponieważ jest świadomy tego, że nie mógłby żyć zgodnie z Prawem Harcerskim tak, jakby tego od siebie wymagał i przez szacunek do Prawa Harcerskiego odmówił Przyrzeczenia.

Nie jestem w stanie opisać tego, jak bardzo te trzy sytuacje dały mi w ostatnim czasie do myślenia. Jeszcze kilka lat temu nigdy nie słyszałam - nawet z historii opowiadanych przez znajomych, żeby takie przypadki miały miejsce. Czy to może jest jakiś temat tabu o którym się nie rozmawia? Czy może takich historii nie ma, tylko ja mam takie ‘szczęście’, że na nie 'trafiam'? Czy może jednak nie zwariowałam do końca, i jest widoczny pewien szift w tym, jak do Obietnicy, Prawa Zucha i Przyrzeczenia i Prawa Harcerskiego - podchodzą obecnie dzieci i młodzież.

Jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa, jak Ty to widzisz Druhno i Druhu. 


Bo ja po kilku dniach rozmyślania mam kilka pewnych teorii. Nigdy nie byłam zuchem, ale będąc drużynową gromady zuchowej pamiętam ‘swoje’ zuchy. Gdy mieliśmy zbiórki poświęcone Prawu i Obietnicy Zucha, odnosiłam wrażenie że każdy zuch wiedział jak ważne jest Prawo, Obietnica i Znaczek Zucha, ale nie przypominam sobie żadnej sytuacji, kiedy by któryś zuch bardzo przejmował się tym, że na przykład ‘zuch stara się być coraz lepszy’, a na jednej zbiórce marudził że nie ma ochoty pląsować. Podałam może trochę głupi przykład, ale wiecie o co mi chodzi.

Z Przyrzeczeniem i Prawem Harcerskim podobnie - gdy składałam swoje Przyrzeczenie byłam w podobnym wieku co wspomniany wędrownik, ale na pewno nie analizowałam wtedy ani nie myślałam o Prawie Harcerskim w takich kategoriach, jak on je przedstawił.

Moja pierwsza teoria, pomysł brzmi, że obecne dzieci i młodzież są na swój unikalny sposób dojrzalsze emocjonalnie, niż chociażby ja byłam 10 lat temu. Na pewno nie we wszystkich kategoriach, ale pracując, obserwując teraz dzieciaki i nastolatki na zbiórkach, powoli upewniam się w tym przekonaniu.

Drugą teorię jaką mam, to że wpływ na percepcję świata miał covid - może to był covid, może sama kwarantanna, może postęp technologiczny, a może wszystko razem? - znacznie większą, niż przynajmniej ja do tej pory sądziłam, że miał. 5 lat temu byłam na studiach, i o ile dalej jestem osobą zdecydowanie młodą, to wydaje mi się że pewien okres rozwoju emocjonalnego miałam już za sobą. Myśląc o swoim przykładzie wątpię, żeby coś mi się ‘stało’, przez ten czas. Obserwując natomiast czy to moje młodsze siostry, czy teraz - trochę przez pryzmat tych trzech historii - zuchy i harcerzy, którzy byli na innych etapach swojego rozwoju niż ja - śmiem sądzić, że to miało na nie wpływ. 


Zuch, który złożył Obietnicę i wędrowniczka, dla której przygotowany był obrzęd - oboje wyrazili swoją chęć do wypowiedzenia słów, które my też wypowiadaliśmy. To, co mnie interesuje to to, że pierwszy odruch, reakcja umysłu i ciała - były inne. Zuch był super zuchem, teraz już należy do harcerzy. Dwie wspomniane wędrowniczki to energiczne duchy w drużynie, ten chłopak - to fajnie zapowiadający się harcerz. Wszyscy jesteśmy inni i wyjątkowi, każdy i każda z nas patrzy na świat inaczej, jestem tego świadoma. To, co zwróciło moją uwagę to pewien ‘pattern’, którego wydaje mi się, jeszcze nie tak dawno - chyba nie było.

Nie wiem, czy Obietnica Zucha i Prawo Harcerskie powinny być tematem do dyskusji. Nie chciałabym rozpoczynać rozmowy idącej w tym kierunku, bo uważam, że nie. Prawo Harcerskie to Prawo Harcerskie. Jest cel i powód, dla którego Obietnica Zucha, Przyrzeczenie czy Prawo brzmią tak jak brzmią. Ale może programy zbiórek jakie przygotowujemy dla naszych podopiecznych powinny brać pod uwagę większą wrażliwość, jaką wykazuję się członkowie drużyny. Dobrze przygotowana zbiórka to zbiórka która jest dostosowana do charakterów i potrzeb dzieci w drużynie. Nie wiem czy zawsze to wiedziałam, pewnie nie, ale odkąd zapoznałam się z metodą harcerską, indywidualnie przygotowany program to coś, co było dla mnie kryterium numer jeden. Dalej jest. Wiem jednak - i doszłam do tego wniosku na dniach, bardzo niedawno - że swoje pomysły bazowałam też na własnych doświadczeniach, przeżytych zbiórkach i dyskusjach, które odbywały się z osobami innego pokolenia i innej mentalności. Wydaje mi się, że to normalne - no chyba, że się ze mną Druhno czy Druhu nie zgadzasz, to daj znać! - bo wszystko co piszemy, mówimy, robimy - robimy w oparciu o doświadczenie które mamy. Zbiórki harcerskie - też. Jeśli jestem z Tobą na jakimś tropie, jeśli też zauważasz, że inaczej harcerze podchodzą do Prawa i Przyrzeczenia, to może to temat nad którym warto się pochylić.


Dla mnie, i pewnie dla Ciebie też wiadomym jest, że naszym zadaniem jako harcerek i harcerzy - jest staranie się być coraz lepszą harcerką, coraz lepszym harcerzem, a nie bycie najlepszym harcerzem czy najlepszą harcerką. Staranie się jest ważniejsze od bycia. Ten zuch i ta wędrowniczka uważam, że dokładnie tym się wykazali, bo mieli zapanowali nad pierwszą reakcją, która wierzę nie była celowa w znaczeniu przemyślana, i zrobili krok żeby to zmienić - stali się lepsi, niż byli chwilę przed tym. Tak ja to widzę i tak to rozumiem. To jednak, że chodzi właśnie o to staranie się,  nie tylko zrozumiałam, ale też poczułam, że zrozumiałam - dopiero w Kanadzie.

Czy to oznacza, że byłam złą instruktorką przez cały ten czas? Nie. Nie wierzę również, aby moje rozumienie chociażby Przyrzeczenia i Prawa 5 lat temu było gorsze, niż moje dzisiejsze rozumienie jednego i drugiego. Piszę to wszystko po to, żeby pokazać Tobie, że mi się udało dojść do takich wniosków, i trochę mi to zajęło. I nie ma w tym nic złego. Natomiast ten chłopak który odmówił Przyrzeczenia nie patrzy na to w ten sam sposób, i czując ogromną odpowiedzialność - której ja składając Przyrzeczenie zdecydowanie nie czułam - nie dał sobie szansy na ten proces. Czy to samokrytyka, czy ta wrażliwość o której pisałam, czy dojrzałość emocjonalna, czy zwyczajnie stres i może dosłowne (?) rozumienie Przyrzeczenia i Prawa Harcerskiego - coś tu zagrało inaczej, i sądzę że jeśli zdarzyło się to raz - a w moim przypadku nie raz a już trzy razy - to najprawdopodobniej wydarzy się ponownie.


Nie uważam, żeby były osoby które nie powinny nie należeć do harcerstwa. Nie raz słyszałam powiedzenie, że harcerstwo nie jest dla wszystkich. Osobiście się z tym nie zgadzam. Są osoby których może nie przekonują wyjazdy na obozy czy zbiórki w mundurach, ale nie znam osoby która kiedykolwiek była w harcerstwie i która czegoś z tego harcerstwa nie wyciągnęła.  To, czy harcerstwo ‘jest dla Ciebie’ czy nie, nie definiujesz w stu procentach Ty, ale również Twoje środowisko, osoby w drużynie i osoby i kadra. Komuś może nie podobać się harcerstwo, ale ta osoba harcerstwu się spodoba, nie ma opcji żeby było inaczej. I jestem o tym przekonana i po sobie - bo byłam trochę beznadziejnym przypadkiem, dopiero za trzecim podejściem dołączyłam do ZHP - i po ludziach, którzy trafili na dobry grunt i którzy w harcerstwie robią wspaniałą robotę. Nie ma jednego charakteru który by tylko pasował do harcerstwa. Nie ma jednego rodzaju harcerza czy harcerki, jacy są ‘chciani’ (co za okropne słowo) w drużynie. Wiele razy słyszałam historie harcerek i harcerzy, którzy zmieniali swoje środowisko harcerskie, bo to z którego pochodzili oryginalnie nie było miejscem w którym czuli że się spełniali. Nie tylko w Polsce. Na wyjeździe Erasmus+ na jakim byłam w te wakacje z moją dawną polską drużyną wędrowniczą w Słowenii poznałam skautkę, która nie tak dawno temu zmieniła środowiska - 50 kilometrów dalej (biorąc pod uwagę jak małym krajem jest Słowenia to jest naprawdę ogromny dystans) rozwinęła skrzydła i czuje się jak ryba w wodzie. Wiem, że środowiska harcerskie w jakich ja się rozwijałam i rozwijam dalej, mogą nie być odpowiednim miejscem dla każdego. Ale nie ma w tym nic złego bo po to jest to harcerstwo żeby szukać się i swojego miejsca - dalej. Jak nie drzwiami to oknem.

Chciałabym, że każda osoba która przychodzi na zbiórki swojej drużyny i która ma takie przemyślenia jak taki wędrownik, wiedziała te dwie rzeczy. Że 5 sekund po złożeniu Przyrzeczenia ten harcerz czy wędrownik nie musi być idealny, i że harcerstwo ma dla niego miejsce. Podczas rozmowy z jedną z instruktorek w Calgary opowiedziałam historię tego chłopaka. Wiesz Druhno, Druhu co ta druhna mi powiedziała? 

"I to jest prawdziwy harcerz"

Nie wiem, czy on odejdzie z drużyny wędrowniczej czy nie. Mam nadzieję, że nie, Wszystkie osoby z jakimi mam kontakt z Polski bardzo go chwalą - za to jak pomaga i jak zaangażowany jest w życie harcerskie. Trzymam za niego - i za każdą osobę bardzo mocno kciuki, żeby wiedziały że Prawo Harcerskie (i Obietnica Zucha) to nie jest kodeks a nieprzestrzeganie ich codziennie - chyba jeszcze nie grozi kryminałem. 

A Ciebie Druhno drużynowa, Druhno przyboczna, Druhu drużynowy, Druhu przyboczny i Was Druhny Instruktorki i Druhowie Instruktorzy chciałabym zapytać jeszcze raz jaki macie pogląd na to wszystko, i czy w Waszych środowiskach miały miejsce podobne sytuacje? Czy może to nie jest dobra pora na dyskusję w środowisku i zweryfikowanie nie, czy harcerze realizują wymagania na próby, tylko czy my spełniamy ich potrzeby? Czy wiedzą, że mogą mieć w nas wsparcie nawet wtedy, gdy ich pierwszą reakcją będzie ‘nie’? Bo coś mam wrażenie, że może nie we wszystkich, ale w niektórych przypadkach te osoby nie wiedzą, czemu tak powiedziały i potrzebują nas - mnie, Ciebie, druhnę i druha obok -  aby pomóc im się tego dowiedzieć i to rozwiązać.

Komentarze

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Popularne